Gościu znużony, gościu znudzony, jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony, zajrzyj i zostań tu u mnie koniecznie.

sobota, 1 września 2012

Marzeń spełnienie...

Starałam się o niego bardzo długo, lekarze mówili różne rzeczy, przeszłam rozmaite zabiegi, wiele łez wylałam... a kiedy opuścił mnie mąż już całkowicie straciłam nadzieję, że kiedykolwiek zostanę mamą. Dlaczego właśnie mnie to spotkało? Wielokrotnie zadawałam sobie to pytanie, przecież ja nie chcę miliona dolarów, gwiazdki z nieba ja chcę tylko mieć rodzinę. Czy to tak wiele? Kiedy poznałam Jerzego błysnęło światełko nadziei jak maleńka gwiazdka na niebie, że może jeszcze i mi się to życie uda. Podjęłam walkę na nowo, nie było łatwo, morze łez wylanych ale w końcu się udało szczęśliwie doprowadzić mój skarb do mety. Na wiosnę tuliłam swoje wymarzone, wymodlone, wychuchane szczęście w ramionach. Spełniło się moje największe pragnienie...Mój cud ma 5 miesięcy i 11 dni, patrzę czasami na niego i nie mogę uwierzyć, że jest, że nareszcie mi się udało. Wiem, że nie można się poddawać i trzeba walczyć, mimo że czasami brakuje sił, mimo iż przegrałam kilka bitew ale wygrałam wojnę. Wam też życzę wiary i wytrwałości na każdy dzień. giwis