Gościu znużony, gościu znudzony, jeśli zabłądzisz kiedyś w te strony, zajrzyj i zostań tu u mnie koniecznie.

wtorek, 26 lipca 2011

Cuda-wianki...

Nabrałam dziś ochoty na wianuszek z mchu:) Zabrałam więc sunię i poszłyśmy na łowy. Przytaszczyłam z lasu woreczek mchu i jakieś nieznanej mi nazwy kwiatki. Sunia dziwnym wzrokiem na mnie spoglądała kiedy okradałam leśne runo ze srebrzystego i zielonego wdzianka.
A taki jest oto rezultat:
     
        

poniedziałek, 25 lipca 2011

Opowiadanie o Ośle...

"Było to daleko stąd na pewnej farmie. Któregoś dnia osioł farmera wpadł do głębokiej studni. Zwierzę krzyczało żałośnie godzinami, podczas gdy farmer zastanawiał się, co zrobić.
W końcu farmer zdecydował. Zwierzę było stare a studnię i tak trzeba było zasypać. Nie warto było wyciągać z niej osła. Zwołał wszystkich swoich sąsiadów do pomocy. Wzięli łopaty i zaczęli zasypywać studnię śmieciami i ziemią. Z początku osioł zorientował się, co się dzieje i zaczął krzyczeć przerażony. Nagle, ku zdumieniu wszystkich, osioł uspokoił się. Kilka łopat później farmer zajrzał do studni. Zdumiał się tym, co zobaczył. Za każdym razem, gdy kolejna porcja śmieci spadała na ośli grzbiet, ten robił coś niesamowitego. Otrząsał się i wspinał o krok ku górze. W miarę, jak sąsiedzi farmera sypali śmieci i ziemię na zwierzę, ono  otrzepywało się i wspinało o kolejny krok. Niebawem wszyscy ze zdumieniem zobaczyli, jak osioł przeskakuje krawędź studni i szczęśliwy, oddala się truchtem! "
 Morał:
Życie będzie zasypywać cię śmieciami, każdym rodzajem brudów. Sposób, aby wydostać się z dołka, to otrząsnąć się i zrobić krok w górę. Każdy z naszych kłopotów to jeden stopień ku wolności...

Wysłuchane w kościele znalezione w necie giwis

środa, 20 lipca 2011

Gdy za oknem szaro...buro...

Wspominałam już, że lubię zdjęcia. Lubię fotografować właściwie wszystko, zatrzymać na sekundę życie:)
U mnie za oknem grzmi i pada a ja wam podaruję kawałek błękitnego nieba:)

pod niebem wysokim... 


A może ktoś ma ochotę na morską wodę?


Dla tych co wolą naturę też coś mam:)


A dla nieszczęśliwych biedroneczka na SZCZĘŚCIE


 I na koniec jeszcze jedna fotka

słone paluszki:)  


Pozdrawiam i dziękuję wszystkim odwiedzającym to miejsce giwis:)

wtorek, 19 lipca 2011

"Do Kołyski" Dżem

To słowa piosenki "Do Kołyski" Dżemu, piękne i prawdziwe...
To tak na zakończenie dnia:)


"Żyj z całych sił
I uśmiechaj się do ludzi
Bo nie jesteś sam
Śpij, nocą śnij
Niech zły sen Cię nigdy więcej nie obudzi
Teraz śpij

Niech dobry Bóg
Zawsze cię za rękę trzyma
Kiedy ciemny wiatr
Porywa spokój
Siejąc smutek i zwątpienie
Pamiętaj, że

Jak na deszczu łza
Cały ten świat nie znaczy nic a nic...
Chwila, która trwa
Może być najlepszą z Twoich chwil...

Idź własną drogą
Bo w tym cały sens istnienia
Żeby umieć żyć
Bez znieczulenia
Bez niepotrzebnych niespełnienia
Myśli złych"

Smaki lata...

Pyszne ciasto z aromatycznymi porzeczkami prosto z działki:)







Bardzo łatwo się robi takie kruche ciacho, tym co ślinka cieknie podaję przepis:
1 kostka "Kasi"
0,5 szklanki cukru
1 płaska łyżeczka cukru waniliowego
5 żółtek
3 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Wszystkie te składniki mieszamy mikserem (tymi końcówkami pojedynczymi) następnie wyrabiamy rękoma.
Formujemy wałeczek i odrywamy 2/3 części ciasta, które wkładamy na 30 min do lodówki. 1/3 część wkładamy również na 30 min do zamrażalnika. W tym czasie ubijamy pianę z 5 białek z dodatkiem 0,5 szklanki cukru na sztywno. Blaszkę wykładamy większa częścią ciasta na to kładziemy owoce wg uznania, potem piankę i na sam koniec ścieramy resztę ciasta na wierzch.
Pieczemy ok 45 minut w 150 stopniach z termoobiegiem a jak bez to w 180:)


Przepysznych eksperymentów z kruchym ciastem życzy giwis

piątek, 8 lipca 2011

Oto Gangster...

Rikusię już poznaliście a to jest szynszyl, mieszka z nami już ze dwa latka:)

Gangster w swoim domku...  


  a tu Gangster w moim domku...
      




Idzie deszcz...

Słońce spowiły czarne chmury, huknęło, błysnęło będzie lać...a zapowiadało się gorące popołudnie. Wyjrzałam na balkon i otoczył mnie zapach leśnego igliwia, letniej burzy...lubię ten zapach.
 giwis

Wspomnienia...

Tak mnie dziś naszły wspomnienia z lat szczenięcych. Wychowałam się na wsi i gdybym mogła cofnąć czas to chętnie wróciłabym do tych letnich dni spędzanych w towarzystwie kuzynów z miasta, do kąpieli w stawie, do stogów zboża podczas żniw, do zapachu siana, do babcinego dżemu z truskawek:), do zielonego groszku zrywanego ukradkiem, do gry w piłkę na mokrej trawie, do cukierków smażonych na patelni,do piątku z Pankracym, do latawca puszczanego przed burzą...Ależ to były czasy, cudowne miałam dzieciństwo, nie mogę narzekać. Wtedy to i owszem narzekało się ale z perspektywy czasu uważam, że było ok:)

Kupiliśmy latawiec i trzeba było sprawdzić czy lata, no i latał wysoko razem z ptakami...

Trzeba wierzyć...

Kiedyś znalazłam w necie:)
A ja bardzo chciałam żeby mój blog był odwiedzany :) no i proszę nawet są pierwsze komentarze:) szkoda , że nie widzieliście jaki banan zagościł na mojej twarzy:))))) Strasznie fajne uczucie:) Dziękuję wszystkim za odwiedziny i proszę zostawiajcie po sobie ślad w postaci komentarzy:)

czwartek, 7 lipca 2011

Modlitwa do Anioła...

 "Aniele Boży stróżu mój Ty zawsze przy mnie stój.
Rano, wieczór, we dnie, w nocy, bądź mi zawsze ku pomocy.
Broń mnie od wszystkiego złego i zaprowadź do żywota wiecznego...Amen." 
To modlitwa z dziecięcych lat, często do niej wracam bo wierzę, że każdy ma swojego Anioła.
 Może taki Anioł jest obok ciebie, w ludzkiej postaci, ktoś ci bliski...
 Dziękuję wszystkim moim bliskim i przyjaciołom za każde słowo otuchy i pomocną dłoń...bo to jest właśnie dotyk Anioła.
Tym anielskim akcentem żegnam się z wami życząc spokojnej nocy.
 giwis


 

Słoneczne promyki nadziei...

Dzisiaj nareszcie zaświeciło SŁONKO:) pięknie. Witajcie gorące, letnie dni i noce...Jestem ostatnio taka niespokojna to chyba wynik tego czekania, czekania na mój własny cud:) wierzę, że się zdarzy i tym razem wszystko będzie dobrze i dla mnie też zaświeci moje prywatne słońce. Tak jakoś nostalgicznie się zrobiło ale to wynik ostatnich moich przeżyć, może kiedyś opowiem w jakimś wątku o staraniach...dziś nie, dziś cieszmy się pięknym dniem, ja mam zamiar iść na spacer:)

wtorek, 5 lipca 2011

Przemyślenia przedobiedne...

Pisanie bloga to nie jest wcale taka prosta sprawa:) trochę się nacudowałam żeby miał ręce i nogi. Tak mi się jakoś już dawno zachciało mieć takiego stwora-wytwora jakim jest blog. Tylko, że na innych życie tętni a u mnie spokój:(( więc zachęcam TCHNIJCIE ŻYCIE w tego stwora niech ruszy z kopyta:) Jeśli ktokolwiek tu zajrzy to pozdrawiam serdecznie.

giwis

Prezenciaki...

A tu jeszcze kilka cudaków, które zrobiłam. Poleciały w świat ale na pewno im dobrze w nowych domkach.

w piecyku:) ach jak przyjemnie...

świątecznie...
i jeszcze jeden

Ada i Pola

Te aniołki bliźniaczki miały być na chrzciny dla dwóch dziewczynek Ady i Poli. Dodatkowo zrobiłam pamiątki z tej okazji. Anioły zamówiła koleżanka koleżanki:) Myślę, że to fajny podarek.

poniedziałek, 4 lipca 2011

Lubię sobie popstrykać...

Kilka lat temu zafascynowała mnie fotografia, lubię sobie popstrykać a potem tworzyć małe pokazy slajdów, albo zwyczajnie pobawić się w retuszowanie. Dużo satysfakcji jak się samemu coś wymota :) Popatrzcie co ja wymotałam :)
nad jeziorem
w Kołobrzegu
na wsi
w Bieszczadach
w miejscowości Piaski
Piaski nad morzem

Rika na spacerze

Rika to nasza kochana psinka rasy maltańczyk,jest po prostu słodka...
leżakuję sobie...
Pani robi zdjęcie to ja wytknę język hihi...
ciekawe o czym myśli?
oj już przestań jestem nieuczesana:)

Słone Anioły

Masa solna to bardzo fajny materiał plastyczny. Wystarczy trochę wody, soli, mąki i gotowe...Można wyczarować cuda niewidy. Oto kilka przykładowych cudaków, które ja wyczarowałam...większość z nich znalazła już swoje miejsce...


   giwis                                                   

niedziela, 3 lipca 2011

Moja droga jest ciernista...

 Życie to nie bajka, jak już masz nadzieję,że będzie dobrze, że spełni się twoje marzenie i stanie się cud to dostajesz TAAKIEGO kopa, iż ciężko się pozbierać. Ja dostaję takie kopniaki co kawałek na tej swojej ziemskiej drodze. Mój Anioł Stróż ten co miał mnie chronić od złego chyba ma urlop bo jakoś to zło klei się do mnie jak bym była  z cukru. Nie wiem czy zło lubi słodycze???? Moje zło chyba tak, bo nie chce się odczepić. Nie twierdzę, że jestem aż tak cudna i słodka ale mam dobre i miękkie serce a podobno wtedy trzeba mieć twardą dupe. Taką mam duszę wrażliwą i czasami tak mi źle, że pęknie mi chyba kiedyś serce. Ucieczką są marzenia one pozwalają wierzyć, że w końcu zaświeci słońce a droga przestanie być ciernistą i stanie się miękką ścieżką pośród pachnących traw. Jak byłam mała chciałam mieć mały biały domek z ogródkiem, męża,dzieci, psa i fajną pracę (marzenia 9-latki poważne:)) Zamiast domku jest mieszkanko w bloku z widokiem na las i z kredytem na 30 lat, jak go spłacę będę po sześćdziesiątce:) mogło być gorzej. Mąż był ale się zmył:) każdemu może się zdarzyć ale nie jestem sama:) jest taki jeden co mnie chciał. Też z odzysku więc się rozumiemy i szanujemy:). Dzieci największy cud i skarb:( ja mam wciąż nadzieję, że się uda. Może nawet tym razem:) Pies jest-dziewczyna Rika słodka jak wata cukrowa i jeszcze jest prawdziwy gangster w klatce-szynszyl straszny urwis. Praca zawsze była, zwyczajna co prawda ale była. Teraz jestem w "zawieszeniu", praca pod znakiem zapytania???? Marzy mi się coś swojego, własnego, prywatnego...najwięcej satysfakcji przynosi uśmiech na twarzy osoby, której podobają się moje cuda. Dopiero odkrywam swoje talenty w tej materii ale zawsze sobie coś dłubałam, taka samosia:) ze mnie. A to jakieś szycie, a to haftowanie, a to malowanie, teraz tworzę anioły, próbuję swych sił w biżuterii i innych takich tam. Miło mi będzie jeżeli komuś też spodoba się coś z moich cudów(hihi) a raczej cudaków.
giwis